niedziela, 15 stycznia 2017

Historyjka z życia wzięta czyli jak przerzucić odpowiedzialność za swoje emocje na uczniów...

Taka sytuacja:

Szkoła średnia. Nauczycielka jęz. angielskiego czuje pewien dyskomfort podczas prowadzenia lekcji w jednej z klas. Zasadniczo lubi uczyć, ale po wejściu akurat do tej klasy czuje, że coś jest nie tak... Atmosfera? Nie ma chemii?
Po jakimś czasie, kiedy dyskomfort doskwiera jej w coraz większym stopniu, zwraca się do klasy z pytaniem:

- Co wyście takiego zrobili, że po wejściu do tej klasy jedyną rzeczą, o której marzę, jest odbębnienie lekcji i wyjście stąd jak najszybciej?

I co tu się właściwie wydarzyło?
Osoba dorosła gromadziła w sobie frustrację, co oczywiście nie jest sytuacją komfortową dla nikogo. Chcąc się pozbyć tego nieprzyjemnego uczucia, przerzuciła odpowiedzialność za odczuwany przez siebie dyskomfort na młodzież (zgodnie ze schematem myślenia "to wy mi to robicie"), próbując jednocześnie wywołać w uczniach poczucie winy.

Gdyby nauczycielka uświadomiła sobie, że:

- odpowiedzialność za jakość relacji pomiędzy nią a uczniami spoczywa na niej,
- jest odpowiedzialna za własne reakcje i emocje

mogłaby powiedzieć na przykład tak:

- Od dłuższego czasu czuję pewien dyskomfort podczas prowadzenia lekcji w tej klasie. Nie jest mi z tym dobrze, ponieważ zależy mi na relacji z Wami. Chętnie usłyszałabym Waszą opinię na temat prowadzonych przeze mnie lekcji.

Utopia? Szaleństwo?

A może po prostu uczciwość, szczerość i bycie autentycznym? Może niełatwe, ale pomaga budować empatyczne relacje :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz