środa, 20 marca 2019

Jak to jest mieć dziecko w Budzącej Się Szkole...





Z czym kojarzy się Wam słowo SZKOŁA?  

Moje skojarzenia to przymus, brak poczucia sensu, a także uczucie bezradności i niemocy po wielu rozmowach z nauczycielami, w których jako rodzic brałam udział (a że mam więcej niż jedno dziecko, takich rozmów miałam sporo, i to czasami równolegle w kilku różnych szkołach....). 
Wszechobecny pruski dryl, nieustanne ocenianie, kontrolowanie, koncentrowanie uwagi na błędach, wymuszanie posłuszeństwa - te elementy są mi aż nadto dobrze znane. 
Był taki czas, kiedy sama uważałam, że to normalne i że wobec dzieci trzeba stosować właśnie takie metody wychowawcze. 

Minęło wiele lat, obfitujących w różne rodzicielskie doświadczenia, dzięki którym zrozumiałam, że nie tędy droga. Przekonałam się, że akceptacja, życzliwość i empatia sprawdzają się o wiele lepiej niż podejście oparte o system kar i nagród. W pewnym momencie odkryłam także, że są w Polsce szkoły, które funkcjonują inaczej - rezygnują z pruskiego drylu i wspierają dzieci w rozwoju. 

Z różnych przyczyn moje najmłodsze dziecko trafiło jednak do "normalnej" szkoły.