środa, 24 maja 2017

Warsztaty z profesorem Joachimem Bauerem

Wybrałam się na warsztaty organizowane przez Budzącą się Szkołę (strona tutaj), podczas których miałam okazję wysłuchać wykładu profesora Joachima Bauera.
Profesor mówił o roli relacji w procesie nauczania. A ponieważ jest specjalistą w zakresie neurobiologii, pokazywał nam, co się dzieje w ludzkim mózgu, kiedy doświadcza on różnych sytuacji.

Zapisałam cały stos kartek A4, a teraz chcę podzielić się z Wami tym co najważniejsze - esencją z esencji ;-)  Dzisiaj na gorąco, bo tuż po tym wydarzeniu, ale będę jeszcze wracać do moich notatek.

Po pierwsze, profesor uświadomił nam, że wszystko czego doświadczamy, ma wpływ na ekspresję naszych genów. Inaczej mówiąc, to czego doświadczamy, uaktywnia niektóre grupy genów.
Każdy kontakt z drugą osobą zmienia nas wzajemnie - nasze mózgi stają się inne po każdym spotkaniu z drugą osobą.

niedziela, 14 maja 2017

Inteligencje wielorakie - co to takiego?

Siedzę któregoś dnia na zebraniu w szkole, do której chodzi moja córka. W pewnym momencie wychowawczyni mówi:

- Proszę Państwa, dzieci podczas lekcji bawią się sprytną plasteliną..

"Acha - myślę sobie - zaraz się zacznie przemówienie na temat tego, że w czasie lekcji trzeba siedzieć spokojnie, nie rozmawiać, nie rozpraszać się i tak dalej. Jak zwykle".
A trzeba Wam wiedzieć, że po wielu nieudanych próbach samodzielnego zreformowania systemu edukacji (nie polecam ;-)  ), przepisałam córkę z wielkiej systemowej podstawówki do małej, kameralnej szkoły niepublicznej, która urzekła mnie swoją rodzinną atmosferą.

Tymczasem wychowawczyni mówi dalej:

- Proszę, aby Państwo porozmawiali z dziećmi na ten temat. Niech same zaobserwują, czy taka zabawa pomaga im w koncentracji, czy raczej przeszkadza. Niektóre dzieci są kinestetykami, a więc w ich przypadku to może być pomocne. Dla innych dzieci zabawa plasteliną to rozproszenie uwagi. Warto, aby dzieci same umiały stwierdzić jak to wygląda w przypadku każdego z nich.

I co Wy na to?

czwartek, 11 maja 2017

Ja się przecież tak staram..

Miałam zamiar napisać dzisiaj zupełnie o czymś innym, ale wydarzenia ostatnich dni spowodowały, że odżył w mojej głowie (a może raczej w sercu?) temat, który nieustannie powoduje moje przygnębienie, smutek, a czasami także poczucie niemocy.

Temat ten co jakiś czas wraca do mnie - jak bumerang.
Zaczyna się przeważnie od rozmowy z rodzicem, który ma tak zwane trudne dziecko. Rodzic ten opowiada mi o różnych sytuacjach, w których jego dziecko zachowało się w sposób niedopuszczalny. Nieodłącznym elementem takiej rozmowy jest oburzenie rodzica na dziecko. Czasami dochodzi do tego komentarz w rodzaju:

najchętniej uderzyłbym gówniarza w twarz  / wystawiłbym mu walizki za drzwi i niech się wynosi z mojego domu

Oprócz tego jest też opowieść o tym, jak to rodzic się stara, jak robi wszystko co tylko najlepsze dla swojego niewdzięcznego dziecka, a jedyne na co może liczyć to warknięcie zamiast odpowiedzi na zadane pytanie.