Anię już trochę znacie. Pisałam o tym, jak opiekuje się emocjami i jak któregoś dnia rozmawiała ze strachem.
Trzeba Wam wiedzieć, że Ania jest dziewczynką, która nie lubi kiedy ktoś coś jej obieca, a potem nie dotrzymuje słowa. Bardzo się wtedy denerwuje.
Całkiem niedawno zdarzyła się właśnie taka sytuacja.
Ania umówiła się z czwórką przedszkolaków, że na chwilkę pójdą do niej do domu, a ona się przebierze i szybko wrócą na plac zabaw, gdzie czekają ich rodzice (Ania na plac zabaw chodzi już sama, ale z przedszkolakami - jak się pewnie domyślacie - zawsze jest ktoś dorosły).
Tak więc Ania przyszła z dziećmi do domu, szybciutko pobiegła się przebrać, a tymczasem one... zaczęły się bawić w jej pokoju! I w ogóle nie chciały wyjść! Ania próbowała tłumaczyć, że przecież umowa, że rodzice czekają, że to miało być szybko... Nic nie pomagało.
Jeden z chłopców powiedział po prostu:
- Ale my nie scemy jesce iść! My scemy się bawić!
Ania poczuła się wtedy bezradna i trochę się zdenerwowała, no bo przecież mieli umowę, prawda? A poza tym obiecała rodzicom tych dzieci, że za pięć minut będą z powrotem...
Dopiero mama, obserwując całą sytuację, powiedziała do dzieci:
- Kochani, postanawiam, że wszyscy wychodzą i wracają na plac zabaw - i dzieci skierowały się w stronę wyjścia, a Ania poczuła ulgę.
Trzeba Wam wiedzieć, że Ania jest dziewczynką, która nie lubi kiedy ktoś coś jej obieca, a potem nie dotrzymuje słowa. Bardzo się wtedy denerwuje.
Całkiem niedawno zdarzyła się właśnie taka sytuacja.
Ania umówiła się z czwórką przedszkolaków, że na chwilkę pójdą do niej do domu, a ona się przebierze i szybko wrócą na plac zabaw, gdzie czekają ich rodzice (Ania na plac zabaw chodzi już sama, ale z przedszkolakami - jak się pewnie domyślacie - zawsze jest ktoś dorosły).
Tak więc Ania przyszła z dziećmi do domu, szybciutko pobiegła się przebrać, a tymczasem one... zaczęły się bawić w jej pokoju! I w ogóle nie chciały wyjść! Ania próbowała tłumaczyć, że przecież umowa, że rodzice czekają, że to miało być szybko... Nic nie pomagało.
Jeden z chłopców powiedział po prostu:
- Ale my nie scemy jesce iść! My scemy się bawić!
Ania poczuła się wtedy bezradna i trochę się zdenerwowała, no bo przecież mieli umowę, prawda? A poza tym obiecała rodzicom tych dzieci, że za pięć minut będą z powrotem...
Dopiero mama, obserwując całą sytuację, powiedziała do dzieci:
- Kochani, postanawiam, że wszyscy wychodzą i wracają na plac zabaw - i dzieci skierowały się w stronę wyjścia, a Ania poczuła ulgę.