niedziela, 5 lutego 2017

Amtspraeche - co to takiego?

Czy wiecie, co to jest Amtspraeche?
W ten sposób naziści nazywali język, którym się posługiwali.
I pomimo tego, że wojna już dawno się skończyła, ludzie nadal go używają.

Przedstawię Wam zwroty charakterystyczne dla tego języka:

- nie miałem wyjścia
- musiałam to zrobić
- nie dajesz mi wyboru
- sama tego chciałaś
- to on kazał mi to zrobić

- i tym podobne...

O co w ogóle chodzi z tym Amtspraeche i dlaczego o tym piszę? Amtspraeche, czyli "język urzędowy", wykorzystuje zwroty, które zaprzeczają dokonywaniu wyborów przez osobę, która się nim posługuje.
Czyli - to nie ja, tylko jakaś zewnętrzna moc/bodziec powoduje, że zachowuję się w taki a nie inny sposób.

Marshall Rosenberg mówił, że Amtspraeche jest najbardziej niebezpiecznym językiem na świecie. Ujmował to w ten sposób:

"Jesteśmy niebezpieczni, gdy nie jesteśmy świadomi, że jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny, nasze myśli i uczucia".

Jako przykład skutków takiego podejścia podawał fragment rozmowy z nazistą - Adolfem Eichmannem, któremu podczas procesu sądowego dziennikarze zadali pytanie czy trudno było mu wysyłać tysiące osób na śmierć. W odpowiedzi usłyszeli, że było to łatwe.
Oskarżony wyjaśnił zdumionym dziennikarzom, dlaczego tak było:

- Język, którym się posługiwaliśmy, sprawiał, że było to łatwe. Jest to język, który zaprzecza dokonywaniu wyborów. Jeśli ktoś Cię pyta dlaczego to zrobiłeś, odpowiadasz:

- musiałem..

- Dlaczego musiałeś?

- rozkazy przełożonych... *

Marshall wskazywał na to, że ten właśnie rodzaj języka jest powszechnie używany. Słyszą go nasze dzieci i uczą się od nas tego, że nie ma wyjścia, albo że musiałem, albo że ktoś mnie zmusił.. Że to nie ja dokonałem wyboru.

Tymczasem, jeśli chcemy nauczyć dzieci osobistej odpowiedzialności, warto uświadomić sobie i im to, że każda reakcja człowieka jest wyborem.

Podjęcie działania jest wyborem.
Rezygnacja z działania jest wyborem.

Marshall mówił, że nie wszystkie wybory, których dokonujemy, podobają się nam. Zawsze jednak robimy to, co wybierzemy.

Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z tym stwierdzeniem, nie do końca byłam przekonana, że tak jest. Wpadł mi jednak w ręce (albo raczej - w oczy ;-)) wywiad z byłą więźniarką obozu koncentracyjnego, która między innymi powiedziała, że człowiek ma zawsze wybór.
Ostatni z ludzkich wyborów polega na podjęciu decyzji, w jaki sposób będziemy myśleć o tym, co się nam w życiu przydarza.

Czytając te słowa, pomyślałam, że skoro ktoś przebywający w nieludzkich warunkach uważa, że nawet wtedy ma wybór, to w takim razie czy osoba żyjąca w czasach pokoju, mająca swoje miejsce na ziemi, rodzinę, zatrudnienie, może powiedzieć, że tego wyboru nie ma?

Sytuacja, czy też miejsce, w którym jestem teraz, jest efektem wszystkich życiowych wyborów, których do tej pory dokonałam.

Świadomość tego ułatwia porozumienie między ludźmi, ponieważ zatrzymuje proces wzajemnego wypierania się odpowiedzialności.

Dlatego właśnie zastąpiłam swoje "nie miałam innego wyjścia" takimi mniej więcej komunikatami (szczególnie w rozmowach z dziećmi, kiedy pytały mnie, dlaczego zachowałam się w jakiś określony sposób):

W tej sytuacji miałam do wyboru następujące opcje: x y z.  Przeanalizowałam je wszystkie i zdecydowałam, że wybieram opcję x, bo ważne jest dla mnie to i to....



*opis tej sytuacji można znaleźć na przykład w tym filmie (jęz. angielski, minuta 10:29) 

2 komentarze: