Jako się rzekło wcześniej, opowiem Wam jak działają słowa-worki.
Słowo-worek, według mojej jednoosobowej filozofii, to takie słowo, które wszyscy znamy, ale każdy z nas definiuje je nieco inaczej, zakładając zupełnie nieświadomie, że jest to definicja przyjęta przez absolutnie wszystkich ludzi na świecie.
Różnicę pomiędzy "zwykłymi" słowami a "słowami-workami" wyjaśnię na przykładzie.
Powiedzmy, że poproszę Cię teraz o podrapanie się prawą ręką po nosie - i będziesz wiedzieć jaką czynność masz wykonać.
Jeśli poproszę Cię o zaśpiewanie teraz piosenki "Sto lat" - także będziesz wiedzieć jaką czynność masz wykonać.
Ale jeśli powiem Ci: szanuj mnie....
Czy będziesz wiedzieć o co dokładnie Cię proszę? Jaką czynność masz wykonać, aby spełnić moją prośbę?
Niby wiadomo co to jest szacunek, ale w praktyce okazuje się, że pod hasłem "szanuj mnie" może kryć się bardzo wiele różnych definicji, które utrudniają nam porozumienie - z ludźmi w ogóle, a z dziećmi w szczególności.
Stąd właśnie biorą się takie mniej więcej rozmowy:
- Ty mnie wcale nie szanujesz!
- Nieprawda. Szanuję Cię!
Zrobię teraz małe doświadczenie, polegające na zamianie "słowa-worka" z tego krótkiego dialogu na konkretne czynności.
Załóżmy więc, że mamy dwie osoby - jedna z nich uważa, że szacunek okazuje się poprzez mówienie "dzień dobry" i właśnie tego oczekuje od innych.
Druga osoba uważa, że szacunek okazuje się poprzez dotrzymywanie słowa.
Czyli mój przykładowy dialog po zamianie słów-worków na konkretne czynności wyglądałby następująco:
- Nie powiedziałeś mi "dzień dobry"!
- Nieprawda. Przecież dotrzymałem słowa.
Albo taki dialog:
- Byłaś grzeczna?
- Tak.
- To dobrze.
Jeśli moglibyśmy "usłyszeć" myśli rodzica i dziecka, towarzyszące tym słowom, mogłoby nam wyjść na przykład coś takiego:
- Odrobiłaś lekcje zanim zaczęłaś się bawić?
- Tak, przestałam biegać po schodach kiedy mama mnie o to poprosiła.
- To dobrze.
Zauważyłam, że stosowanie słów-worków nie pomaga w precyzyjnym określeniu tego, czego właściwie oczekuję od dzieci, kierując do nich moje prośby czy stwierdzenia. Na przykład nawykowe mówienie do córki: "bądź grzeczna" - czy ona wie, jakiego zachowania od niej oczekuję?
O wiele bardziej precyzyjne jest na przykład takie zdanie:
- stój obok mnie, kiedy czekam w kolejce do kasy.
Opisanie tego, o co dokładnie nam chodzi, zabiera co prawda nieco więcej czasu niż nawykowe użycie słowa-worka, ale przybliża nas do porozumienia :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz