niedziela, 12 marca 2017

Historyjka z życia wzięta, czyli jak działają nasze filtry

Dziś chcę Wam opowiedzieć historyjkę, która pokazuje, w jaki sposób działają filtry w naszych głowach (wspominałam o nich tutaj).

Taka sytuacja:

Pewien mężczyzna wychodzi z domu - zimowe, ciemne popołudnie, spieszy się na spotkanie. Otwierając drzwi domu widzi, że jakaś postać stoi przy furtce.
"To chyba kolega Maćka - myśli mężczyzna, idąc w kierunku furtki - pewnie nie wie, że mamy zepsuty domofon, a on dzwoni i marznie. Kurtka oczywiście rozpięta, zaraz się przeziębi i będzie chory".  Dochodzi do furtki i zagaduje do chłopaka:

- Co Ty tutaj robisz?
- Czekam na Maćka, mamy iść razem do Kuby, bo dostał nową grę.
- Acha... zapnij kurtkę, bo się przeziębisz - mężczyzna wsiada do samochodu i odjeżdża.

Po chwili z domu wychodzi Maciek. Kolega wita się z nim, a następnie mówi:

- Twój ojciec mnie nienawidzi.

Ta historyjka wydarzyła się naprawdę i pokazuje według mnie, w jaki sposób działają "filtry" w naszych głowach.

Przeanalizujmy sytuację od początku - mężczyzna wychodzi z domu, widok chłopaka daje mu bodziec do uruchomienia myśli pełnych troski o zdrowie drugiego człowieka. A jednak po wygłoszeniu kilku zaledwie słów, adresat jego troski odczytuje je jako oznakę nienawiści. Jak to możliwe?

Czy na nienawiść wskazuje chociażby jedno ze słów, które ów mężczyzna wygłosił?

Powiedział: "co Ty tutaj robisz?", a później dodał: "zapnij kurtkę, bo się przeziębisz".

W czyjej głowie "urodziła się" teoria o nienawiści, skoro nie było jej w myślach mężczyzny?

Tak, powstała ona w głowie chłopaka. Tak się bowiem składa, że w ciągu swojego kilkunastoletniego życia jego kontakty z dorosłymi nie należały do najprzyjemniejszych. Ma skomplikowaną sytuację domową i szkolną, a jego dotychczasowe doświadczenia z dorosłymi nauczyły go, że jeśli już się do niego odzywają, to tylko po to, aby powiedzieć mu co jest z nim "nie tak". W związku z tym automatycznie i pewnie nieświadomie zaliczył ojca Maćka do grupy takich właśnie dorosłych, zupełnie nie zakładając, że w tym przypadku może być inaczej...

Przysłuchując się rozmowom różnych osób, doszłam do wniosku, że taka sytuacja wcale nie jest nietypowa. Wszyscy tworzymy własne "filtry" na podstawie tego co nam się w życiu przydarzyło. Interpretujemy każde wydarzenie po swojemu, wyciągamy wnioski, a później.... stosujemy swoje filtry, zakładając, że dzięki nim widzimy każdą sytuację w sposób właściwy.

Jak bardzo właściwy jest to sposób, widać w przytoczonej historyjce....

Dla mnie była ona bardzo inspirująca, ponieważ uświadomiła mi, że tylko dla mnie jest oczywiste, z jaką intencją coś powiem. Ubieram myśli w słowa, ale nie mam pewności, że adresat (czyli np. moje dziecko) właściwie odczyta mój przekaz.

Dokładnie tak samo działa ten proces "w drugą stronę" - czyli jeśli moje dziecko mówi coś do mnie, ja przepuszczam to przez swoje filtry i odczytuję po swojemu, niekoniecznie zgodnie z przekazem dziecka.

I wychodzi nam wtedy coś takiego:

"Pomiędzy
Tym, co myślę,
Tym, co chcę powiedzieć,
Tym, co jak mi się wydaje – mówię,
Tym, co mówię,
A tym, co ty chcesz usłyszeć
Oraz tym, co jak ci się wydaje – słyszysz,
Tym, co starasz się zrozumieć
A tym co rozumiesz –
Znajdują się dziesiątki wariantów powstawania
Nieporozumień
Ale – mimo to – spróbujmy…" 

Bernard Werber





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz