środa, 21 czerwca 2017

Wychowanie do efektywnej samosterowności



Wróciłam dzisiaj do materiałów z warsztatów, prowadzonych przez prof. Joachima Bauera, w których brałam udział.

Przeczytałam wnikliwie tekst opracowany przez profesora, zatytułowany "Wychowanie do efektywnej samosterowności". Przedstawię Wam krótkie streszczenie tej lektury, a także wnioski i refleksje, które z niej płyną.

Profesor zauważa, że dzieci i młodzież żyjący w "przebodźcowanym" środowisku, wpadają w tryb funkcjonowania na zasadzie "bodziec - reakcja", polegający na natychmiastowym reagowaniu na pojawiające się impulsy. Największymi "winowajcami" takiego stanu rzeczy są serwisy społecznościowe oraz gry. Dzieci i młodzież ustawicznie i nerwowo reagujący na bodźce, przyzwyczajają się do tego tak dalece, że postrzegają jako trudne do zniesienia te sytuacje, które wymagają zatrzymania się, koncentracji czy pozostania przez chwilę w ciszy.

Tymczasem samosterowność polega właśnie na umiejętności zatrzymania się, koncentracji i "połączeniu się ze sobą", jak określiłby to Marshall Rosenberg. Aby to osiągnąć, należy zadbać o rozwój kompetencji, umiejscowionych w korze przedczołowej.

Każdy człowiek posiada w swoim mózgu dwa bardzo ważne systemy neurobiologiczne. Pierwszy z nich jest dobrze rozwinięty i aktywny już od pierwszych dni naszego życia. Jest to podstawowy system popędowy, nastawiony na szybkie przetwarzanie impulsów i natychmiastowe zaspokajanie potrzeb. Należą do niego ośrodki lęku i agresji oraz systemy motywacji. System ten domaga się szybkiej redukcji napięcia i zaspokojenia potrzeby, a więc skłania nas do wykorzystania pierwszej lepszej propozycji, która temu sprzyja.

W opozycji do tego systemu stoi neuronalny system kontrolny, który umożliwia nam zachowanie spokoju, a także odraczanie gratyfikacji. Właśnie dzięki niemu człowiek potrafi podejmować takie działania, które okażą się dla niego korzystne, ale dopiero w dłuższej perspektywie. Odraczanie gratyfikacji może wiązać się z pewną dawką frustracji, ale system kontrolny pomaga nam w poradzeniu sobie z nią. Jest on umiejscowiony w korze przedczołowej.

Zadaniem osób dorosłych - zarówno rodziców jak i nauczycieli - jest umożliwienie dzieciom i młodzieży rozwinięcie kompetencji umiejscowionych w korze przedczołowej.
Poza wspomnianym wyżej odraczaniem gratyfikacji, znajdziemy wśród nich także: umiejętność kierowania uwagą, rozpoznawanie aktualnie obowiązujących reguł w świecie zewnętrznym, szybkie dostosowanie się do ewentualnych nowych reguł, planowanie działania oraz porównawcze rozważenie kilku celów działania. Oprócz tego, kompetencje systemu kontrolnego pozwalają nam na współdziałanie i kooperację w społeczeństwie, rozumienie punktu widzenia innych osób oraz udzielanie im empatycznego wsparcia.

Bardzo ważne jest zrozumienie tego, że wymienione wyżej kompetencje nie są wrodzone. Jesteśmy genetycznie wyposażeni jedynie w zdolność do ich nabywania, co oznacza, że aby je rozwinąć, należy przebywać w środowisku, które umożliwi nam ich ćwiczenie i używanie. W przeciwnym wypadku nie wytworzą się sieci neuronalne, konieczne do utrwalenia tak potrzebnych umiejętności.

System popędowy jest rozwinięty już w momencie narodzin, natomiast drugi dojrzewa dopiero w pierwszych 24-36 miesiącach życia człowieka. Po tym czasie można się spodziewać, że pierwsze układy systemu kontrolnego zaczną u niego funkcjonować.

Wiedza na temat rozwoju ludzkiego mózgu jest moim zdaniem niezwykle istotna dla nas - dorosłych, bo to my jesteśmy odpowiedzialni za stworzenie środowiska sprzyjającego rozwojowi kompetencji niezbędnych do wykształcenia się samosterowności u dzieci i młodzieży. To od nas zależy jakość relacji "dorosły-dziecko".

Warto także wiedzieć, że w naszych dorosłych mózgach działają takie same systemy neuronalne. I że jako pierwszy reaguje system popędowy, działający na zasadzie "bodziec-reakcja". Uruchomienie kompetencji umiejscowionych w korze przedczołowej pozwala na reagowanie innego rodzaju - "bodziec-refleksja-reakcja". Jest to tak zwana wyższa ścieżka reagowania.

Przeglądając materiały z warsztatów prowadzonych przez profesora Joachima Bauera nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że mam do czynienia z naukowym, udokumentowanym potwierdzeniem tego, o czym mówił Marshall Rosenberg.

Profesor Bauer pisze, że samokontrola to szeroko pojmowane zadbanie jednostki o siebie. Rozumiem to w ten sposób, że jest to umiejętność rozpoznawania i zaspokajania swoich potrzeb, z jednoczesnym uwzględnieniem potrzeb innych ludzi (nieuwzględnianie tych potrzeb obraca się bowiem przeciwko jednostce).

Jaki sposób wychowania dzieci i młodzieży sprzyja kształtowaniu takiej postawy? Otóż według profesora Bauera podstawą jest serdeczna atmosfera, stwarzana przez osoby dorosłe. Dzieci powinny przeżywać radość, przebywając we wspólnocie. Ważne jest wyjaśnianie dzieciom i młodzieży jakie powody i cele przewodnie kierują naszym postępowaniem. I tu znowu nasuwa mi się skojarzenie z Marshallem, który nazywał te cele przewodnie ważnymi ludzkimi potrzebami.

Z drugiej jednak strony, serdeczna atmosfera i empatia nie powinny powstrzymywać dorosłych od mówienia NIE w sytuacjach, które tego wymagają. Profesor Joachim Bauer ujmuje to w ten sposób:

Tym co sabotuje wyćwiczenie zdolności dziecka do powstrzymywania się i szkodzi dojrzewaniu jego kory przedczołowej, są rodzice, którzy ustępują przy każdym proteście dziecka, każdej scenie, którą im urządza.

Optymalne dla rozwoju samosterowności u dzieci jest więc stworzenie dobrze wyważonej równowagi między empatią a kierowaniem.

Co jeszcze utrudnia dzieciom rozwinięcie kompetencji umiejscowionych w korze przedczołowej? Jakie zachowania osób dorosłych zaburzają proces ich rozwoju?

Według profesora Bauera bardzo niekorzystne dla przebiegu tego procesu jest doświadczanie przez dzieci tego, że dorośli są zawodni - że nie dotrzymują złożonych wcześniej obietnic (co w efekcie prowadzi do wniosku, że nie można im ufać). Dzieci i młodzież - zdaniem profesora - potrzebują czułych i odpowiedzialnych rodziców oraz nauczycieli, którzy mają wysokie kompetencje w zakresie budowania relacji.

Słowo "relacja" pojawia się niezwykle często w wypowiedziach profesora Joachima Bauera. Jest to bowiem bardzo ważne zagadnienie - jeśli we właściwy sposób zadbamy o budowanie empatycznych relacji z dziećmi, będzie to najlepszy sposób na wspieranie ich w rozwoju.

I tutaj znowu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Marshall Rosenberg wyprzedził badania neurobiologów. Koncepcja zadbania o swoje potrzeby, przy równoczesnym uwzględnieniu potrzeb drugiej osoby zapewnia właśnie "dobrze wyważoną równowagę między empatią a kierowaniem". Kiedy okazujemy empatię dziecku, nawet jeśli zachowało się w sposób "niewłaściwy", to po prostu chcemy spojrzeć na sprawę z jego punktu widzenia. Nie oznacza to jednak, że akceptujemy to zachowanie. Mamy jednak większą szansę na to, że dziecko otworzy się na inne możliwości zaspokojenia swoich ważnych potrzeb, jeśli w pierwszej kolejności zostanie z uwagą wysłuchane. Próba wpłynięcia na dziecko poprzez kary, daje skutek odwrotny od zamierzonego.

Jeżeli popatrzymy na to zagadnienie z perspektywy wiedzy o dwóch ważnych systemach neuronalnych w naszych mózgach, łatwiej będzie zrozumieć dlaczego empatia działa skuteczniej niż kary. Wiemy już, że jako pierwszy reaguje system popędowy, natomiast system kontrolny u dzieci jest ciągle w fazie rozwoju. Jeżeli my - dorośli - będziemy próbować zapobiec niepożądanym zachowaniom u dzieci poprzez stosowanie kar, to tym bardziej pobudzimy ten pierwszy system, nie dając szansy "dojścia do głosu" systemowi kontrolnemu. Co więcej, denerwując się, krzycząc i wymierzając karę, sami pozostajemy bliżej swojego systemu popędowego, a nie kontrolnego.

Wbrew temu co sądzą niektórzy dorośli, karane dzieci nie uruchamiają w sobie trybu reagowania "bodziec-refleksja-reakcja". Wręcz przeciwnie - jeżeli np. dziecko uderzyło kolegę, to ukaranie go za ten czyn spowoduje, że dziecko będzie postrzegało uderzonego kolegę jako sprawcę swojego cierpienia i tak zwane negatywne emocje przybiorą na sile, a niechęć do kolegi wzrośnie. Kolejne spotkanie może zakończyć się mocniejszym uderzeniem lub innym działaniem przeprowadzonym w taki sposób, aby dorośli tego nie widzieli lub tego nie odkryli... Czyli sytuacja ulegnie pogorszeniu, chociaż naszą intencją było jej polepszenie...

Reagowanie z empatią, czyli rozpoznanie ważnej ludzkiej potrzeby, którą dziecko w ten sposób próbowało zaspokoić, rozmowa w atmosferze życzliwości i danie szansy na naprawienie sytuacji daje o wiele lepsze efekty.

Osobiście postrzegam rozwój dzieci w taki sposób:
aby dziecko nauczyło się jakiejś umiejętności, musi ją ćwiczyć. Pomyślmy o nauce chodzenia - zaczyna się ona już w okresie niemowlęcym, kiedy dzieci wzmacniają po kolei mięśnie niezbędne do pokonania kolejnych etapów wiodących ku chodzeniu. I kiedy w końcu dziecko zacznie stawiać pierwsze kroki, przez jakiś czas popełnia błędy i nadal czasami się przewraca - bo wciąż uczy się jak to zrobić właściwie.

Jak wówczas reagują dorośli? Czy komuś przyjdzie do głowy, żeby ukarać dziecko, które przewróciło się podczas nauki chodzenia? Moje obserwacje i doświadczenie pokazują, że reakcję dorosłych można opisać mniej więcej tak: "pomogę Ci wstać, jeśli sobie nie poradzisz. Możesz na mnie liczyć".
Jest to wspieranie dzieci w rozwoju, uwzględniające i akceptujące aktualny poziom ich kompetencji czy też umiejętności.

Dla mnie zachowania starszych dzieci, trudne do zaakceptowania przez dorosłych, są czymś w rodzaju przewracania się podczas nauki chodzenia. Dzieci uczą się żyć wśród innych ludzi, w społeczeństwie, a podczas tej nauki popełniają błędy. Dokładnie tak jak my, bo przecież i one i my jesteśmy ludźmi, a więc zdarza nam się błądzić.

Reagowanie z empatią na takie sytuacje to właśnie takie "pomogę Ci wstać, jeśli sobie nie poradzisz. Możesz na mnie liczyć..."
To reagowanie z poziomu systemu kontroli i zapraszanie dzieci do tego, by skorzystały z kompetencji umiejscowionych w korze przedczołowej, dzięki czemu pomożemy im je ćwiczyć i rozwijać.

Reagowanie z empatią, a więc z poziomu systemu kontroli, umożliwi nam przekazanie komunikatu (a dziecku - usłyszenie go), że uderzenie kolegi NIE jest sposobem na zaspokojenie swoich potrzeb - będzie to element kierowania, o którym mówił profesor Joachim Bauer.

Podsumowując, równowagę między empatią a kierowaniem opisałabym tak:

okazuję Ci empatię, bo ważne jest dla mnie spojrzenie na sytuację z Twojego punktu widzenia. Jednocześnie ważne jest dla mnie wspieranie Cię w rozwoju, dlatego jeśli zauważę, że robisz coś, co nie jest w harmonii z moimi potrzebami, powiem Ci o tym, żebyśmy wspólnie zastanowili się nad znalezieniem rozwiązania, które uwzględni potrzeby obu stron.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz