Tego dnia złość Zizi była naprawdę zdenerwowana! Tupała nogami, waliła pięścią w ścianę i głośno coś wykrzykiwała. Można było usłyszeć: hej, hej, ja tu jestem i chcę Ci powiedzieć coś ważnego! Nie udawaj, że mnie tu nie ma! Ja tu jestem i będę tak krzyczeć dopóki ze mną nie porozmawiasz!
Pewnie jesteście ciekawi, co takiego się stało, że Zizi
zaczęła się w ten sposób zachowywać…
Było to tak:
Po przyjściu ze szkoły, Ania czekała na powrót Mamy z pracy
z wielką niecierpliwością. Mama obiecała kupić po drodze klej, który był
potrzebny do zrobienia rozciągliwego „glutka” dla koleżanki Ani. Dlatego
właśnie dziewczynka niecierpliwie spoglądała co chwilę w stronę drzwi
wejściowych.
W końcu Mama weszła do mieszkania. Ania wybiegła, żeby się z
nią przywitać i od razu zaczęła szukać kleju dla siebie w torbie z zakupami.
- Czego tak szukasz? – zapytała Mama
- Kleju do „glutka”. Miałaś mi go kupić po drodze z pracy –
odpowiedziała Ania
- Ojej – zmartwiła się Mama – zupełnie o tym zapomniałam…
- To pojedźmy do sklepu teraz! – zawołała Ania
- Aniu, chcę ugotować obiad na jutro. Może odłożymy sprawę
kleju na kolejny dzień, dobrze? – odpowiedziała Mama – Nie zdążę pojechać dziś
do sklepu, przykro mi…
Ania chciała coś odpowiedzieć, ale Mama szybko wniosła
zakupy do kuchni i zaczęła je rozkładać na blacie, wstawiając w międzyczasie
wodę na herbatę. Widać było, że jest już pochłonięta swoimi sprawami.
Ania poszła więc do swojego pokoju i usiadła przy biurku. Najpierw
zrobiło jej się smutno, bo przecież tak bardzo liczyła na to, że mama będzie
pamiętać o kleju. I przecież obiecała koleżance tego „glutka”. Jak w ogóle
można zapomnieć o tak ważnym zakupie? I co ona teraz powie koleżance? Coraz
bardziej przygnębiające myśli kłębiły się w głowie Ani, pogarszając jej
nastrój. Smutek Łezka pojawił się cichutko i płakał rzewnymi łzami.
Ani było bardzo smutno i ciężko.
Dokładnie w tym momencie złość Zizi uznała, że musi wkroczyć
do akcji. Bała się, że smutek zaleje wszystko swoimi łzami, a to w niczym nie pomoże.
Niestety, Ania w ogóle nie zwracała na nią uwagi. Zizi bardzo nie
lubiła kiedy się ją ignorowało, więc tupała i krzyczała coraz głośniej:
- Hej, hej, nie ignoruj mnie! Ja tu jestem, halo, halo!
Porozmawiaj ze mną! To naprawdę ważna sprawa! Nie mogę tego tak zostawić, muszę
Ci coś powiedzieć!! Nie siedź tak! Działaj!
Ania czuła podskakującą w niej złość, ale zupełnie nie
słyszała jej słów. Kiedy tupanie Zizi stało się naprawdę nie do zniesienia,
dziewczynka zrzuciła z biurka wszystkie kredki i książki, a potem zaczęła
uderzać pięścią w poduszkę.
W tym momencie do pokoju weszła Mama. Spojrzała na Anię i na
rozrzucone kredki i książki.
- Co się stało? – zapytała
- Powiedz jej, powiedz jej! – krzyczała Zizi. Ania jednak nie zareagowała.
Mama zastanowiła się przez chwilę i zwróciła się do Ani:
- Na pewno miałaś ważny powód, żeby zrzucić z biurka
wszystkie kredki i książki. Mam wrażenie, że jesteś zdenerwowana. Powiesz mi o
co chodzi?
- Powiedz jej, powiedz! Przecież miałyście umowę! I przecież
Twoja Mama zawsze mówi, że ważne jest aby liczyć się wzajemnie ze sobą! I żeby
wzajemnie dotrzymywać umów! A sama nie dotrzymała! No przecież to jest
strasznie ważne!! – Zizi aż się spociła z tego krzyku i tupania….
- No bo miałaś mi kupić ten klej – zaczęła Ania – a ja
obiecałam Kasi, że jutro przyniosę jej „glutka”. I mam już wszystkie składniki,
tylko kleju mi brakuje… To jest bardzo ważne, bo ona sama nie umie zrobić
„glutka”, a chciałaby mieć swojego, tak jak wszyscy w naszej klasie. I sama
mówisz, że trzeba dotrzymywać obietnic, a ja teraz nie mam jak tego zrobić.
Zizi przestała tupać i krzyczeć, ale z napięciem czekała na
reakcję Mamy.
Mama słuchała słów Ani i patrzyła na nią. Dziewczynka miała
łzy w oczach i zaczerwienione policzki.
- Hmmm.. – powiedziała Mama po chwili namysłu – nie przyszło
mi do głowy, że tu chodzi o tak poważne sprawy…. Najpierw ja nie dotrzymałam
umowy z Tobą, a przez to Ty możesz się nie wywiązać z obietnicy, którą dałaś
Kasi….
- No właśnie! – krzyknęła Ania z ulgą, widząc, że mama
rozumie o co w tym wszystkim chodzi.
Zizi też odetchnęła, ale postanowiła jeszcze poczekać na dalszy ciąg wydarzeń.
- Szczerze mówiąc, nie wiem co w tej chwili zrobić –
powiedziała Mama – obiad się gotuje, a ja mam jeszcze całą listę spraw do
zrobienia…. Naprawdę wolałabym nie jechać teraz do sklepu.. Zastanówmy się co
możemy zrobić w tej sytuacji..
Zizi chciała zakrzyknąć, że przecież jak była umowa, to
chyba oczywiste, że zostawia się obiad i całą listę spraw do zrobienia i jedzie
się do sklepu! Pomyślała jednak, że skoro Mama rozumie powagę sytuacji, to może
nie warto teraz pokrzykiwać, tylko zastanowić się nad innym rozwiązaniem.
Usiadła więc, zupełnie tak samo jak Mama i Ania, i zaczęła myśleć i myśleć….
Niedługo wróci do domu Tata…
- Wiem! – zakrzyknęła nagle Ania – a może Tata kupiłby klej
po drodze do domu? Pewnie jest jeszcze w pracy, więc może chciałby nam pomóc?
- Zaraz do niego zadzwonię – Mama pobiegła po telefon. Ania słyszała
jak Mama dokładnie wyjaśnia Tacie, o jaki sklep chodzi i gdzie szukać
potrzebnego kleju (a trzeba Wam wiedzieć, że do zrobienia „glutka” nie każdy
klej się nadaje….).
Po chwili Mama wróciła do Ani i powiedziała:
- Zdążyłam w ostatniej chwili. Tata właśnie wsiadał do
samochodu. Obiecał, że kupi Ci ten klej i będziesz mogła dotrzymać obietnicy.
Ania aż podskoczyła z radości:
- Dziękuję, dziękuję! Zrobię dla Kasi najpiękniejszego
„glutka” na świecie!
„No i świetnie” – pomyślała Zizi. Wreszcie mogła odpocząć.
Przygładziła rozczochrane włosy, poprawiła przekrzywioną od tupania spódniczkę
i spokojnie się położyła. Zdążyła jeszcze
pomyśleć, że o wiele łatwiej by było, gdyby Ania od czasu do czasu z nią
porozmawiała, zamiast udawać, że jej nie ma. Potem ziewnęła i ucięła sobie
drzemkę, bo namawianie Ani do działania (i tłumaczenie jej o co chodzi) bardzo
ją zmęczyło….
Do śpiącej Zizi podszedł tymczasem smutek Łezka, trochę rozkojarzony
całą sytuacją, w której na początku brał przecież udział. Nie bardzo wiedział
co teraz zrobić. Czy był jeszcze potrzebny? Jego wahanie zauważyła radość
Rolka, która właśnie postanowiła poświętować z okazji Znalezienia Rozwiązania
Dobrego dla Wszystkich.
- Hej, Łezko, co robisz? Chcesz trochę poskakać?
- Nie wiem… - odpowiedział niepewnie smutek.
- To może chociaż Cię przytulę – powiedziała ze śmiechem
Rolka i serdecznie uściskała Łezkę.
Teraz czuła radość i wzruszenie 😊
Wychowanie dzieci to bardzo trudna sztuka. A bajki, takie jak ta, doskonale pomagają. Pomaga też cierpliwość i empatia.
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst i reszta tego bloga.
Bardzo dziękuję za ten komentarz. Cieszę się, że mój blog jest przydatny :-)
Usuń