piątek, 26 kwietnia 2019

O złości, która chciała być wysłuchana



Tego dnia złość Zizi była naprawdę zdenerwowana! Tupała nogami, waliła pięścią w ścianę i głośno coś wykrzykiwała. Można było usłyszeć: hej, hej, ja tu jestem i chcę Ci powiedzieć coś ważnego! Nie udawaj, że mnie tu nie ma! Ja tu jestem i będę tak krzyczeć dopóki ze mną nie porozmawiasz!

Pewnie jesteście ciekawi, co takiego się stało, że Zizi zaczęła się w ten sposób zachowywać…

Było to tak:

Po przyjściu ze szkoły, Ania czekała na powrót Mamy z pracy z wielką niecierpliwością. Mama obiecała kupić po drodze klej, który był potrzebny do zrobienia rozciągliwego „glutka” dla koleżanki Ani. Dlatego właśnie dziewczynka niecierpliwie spoglądała co chwilę w stronę drzwi wejściowych.

W końcu Mama weszła do mieszkania. Ania wybiegła, żeby się z nią przywitać i od razu zaczęła szukać kleju dla siebie w torbie z zakupami.

- Czego tak szukasz? – zapytała Mama

- Kleju do „glutka”. Miałaś mi go kupić po drodze z pracy – odpowiedziała Ania

- Ojej – zmartwiła się Mama – zupełnie o tym zapomniałam…

- To pojedźmy do sklepu teraz! – zawołała Ania

- Aniu, chcę ugotować obiad na jutro. Może odłożymy sprawę kleju na kolejny dzień, dobrze? – odpowiedziała Mama – Nie zdążę pojechać dziś do sklepu, przykro mi…

Ania chciała coś odpowiedzieć, ale Mama szybko wniosła zakupy do kuchni i zaczęła je rozkładać na blacie, wstawiając w międzyczasie wodę na herbatę. Widać było, że jest już pochłonięta swoimi sprawami.

Ania poszła więc do swojego pokoju i usiadła przy biurku. Najpierw zrobiło jej się smutno, bo przecież tak bardzo liczyła na to, że mama będzie pamiętać o kleju. I przecież obiecała koleżance tego „glutka”. Jak w ogóle można zapomnieć o tak ważnym zakupie? I co ona teraz powie koleżance? Coraz bardziej przygnębiające myśli kłębiły się w głowie Ani, pogarszając jej nastrój. Smutek Łezka pojawił się cichutko i płakał rzewnymi łzami.
Ani było bardzo smutno i ciężko.

Dokładnie w tym momencie złość Zizi uznała, że musi wkroczyć do akcji. Bała się, że smutek zaleje wszystko swoimi łzami, a to w niczym nie pomoże. 
Niestety, Ania w ogóle nie zwracała na nią uwagi. Zizi bardzo nie lubiła kiedy się ją ignorowało, więc tupała i krzyczała coraz głośniej:

- Hej, hej, nie ignoruj mnie! Ja tu jestem, halo, halo! Porozmawiaj ze mną! To naprawdę ważna sprawa! Nie mogę tego tak zostawić, muszę Ci coś powiedzieć!! Nie siedź tak! Działaj!

Ania czuła podskakującą w niej złość, ale zupełnie nie słyszała jej słów. Kiedy tupanie Zizi stało się naprawdę nie do zniesienia, dziewczynka zrzuciła z biurka wszystkie kredki i książki, a potem zaczęła uderzać pięścią w poduszkę.

W tym momencie do pokoju weszła Mama. Spojrzała na Anię i na rozrzucone kredki i książki.

- Co się stało? – zapytała

- Powiedz jej, powiedz jej! – krzyczała Zizi.   Ania jednak nie zareagowała.

Mama zastanowiła się przez chwilę i zwróciła się do Ani:

- Na pewno miałaś ważny powód, żeby zrzucić z biurka wszystkie kredki i książki. Mam wrażenie, że jesteś zdenerwowana. Powiesz mi o co chodzi?

- Powiedz jej, powiedz! Przecież miałyście umowę! I przecież Twoja Mama zawsze mówi, że ważne jest aby liczyć się wzajemnie ze sobą! I żeby wzajemnie dotrzymywać umów! A sama nie dotrzymała! No przecież to jest strasznie ważne!! – Zizi aż się spociła z tego krzyku i tupania….

- No bo miałaś mi kupić ten klej – zaczęła Ania – a ja obiecałam Kasi, że jutro przyniosę jej „glutka”. I mam już wszystkie składniki, tylko kleju mi brakuje… To jest bardzo ważne, bo ona sama nie umie zrobić „glutka”, a chciałaby mieć swojego, tak jak wszyscy w naszej klasie. I sama mówisz, że trzeba dotrzymywać obietnic, a ja teraz nie mam jak tego zrobić.

Zizi przestała tupać i krzyczeć, ale z napięciem czekała na reakcję Mamy.

Mama słuchała słów Ani i patrzyła na nią. Dziewczynka miała łzy w oczach i zaczerwienione policzki.

- Hmmm.. – powiedziała Mama po chwili namysłu – nie przyszło mi do głowy, że tu chodzi o tak poważne sprawy…. Najpierw ja nie dotrzymałam umowy z Tobą, a przez to Ty możesz się nie wywiązać z obietnicy, którą dałaś Kasi….

- No właśnie! – krzyknęła Ania z ulgą, widząc, że mama rozumie o co w tym wszystkim chodzi.

Zizi też odetchnęła, ale postanowiła jeszcze poczekać na dalszy ciąg wydarzeń.

- Szczerze mówiąc, nie wiem co w tej chwili zrobić – powiedziała Mama – obiad się gotuje, a ja mam jeszcze całą listę spraw do zrobienia…. Naprawdę wolałabym nie jechać teraz do sklepu.. Zastanówmy się co możemy zrobić w tej sytuacji..

Zizi chciała zakrzyknąć, że przecież jak była umowa, to chyba oczywiste, że zostawia się obiad i całą listę spraw do zrobienia i jedzie się do sklepu! Pomyślała jednak, że skoro Mama rozumie powagę sytuacji, to może nie warto teraz pokrzykiwać, tylko zastanowić się nad innym rozwiązaniem. Usiadła więc, zupełnie tak samo jak Mama i Ania, i zaczęła myśleć i myśleć…. Niedługo wróci do domu Tata…

- Wiem! – zakrzyknęła nagle Ania – a może Tata kupiłby klej po drodze do domu? Pewnie jest jeszcze w pracy, więc może chciałby nam pomóc?

- Zaraz do niego zadzwonię – Mama pobiegła po telefon. Ania słyszała jak Mama dokładnie wyjaśnia Tacie, o jaki sklep chodzi i gdzie szukać potrzebnego kleju (a trzeba Wam wiedzieć, że do zrobienia „glutka” nie każdy klej się nadaje….).

Po chwili Mama wróciła do Ani i powiedziała:

- Zdążyłam w ostatniej chwili. Tata właśnie wsiadał do samochodu. Obiecał, że kupi Ci ten klej i będziesz mogła dotrzymać obietnicy.

Ania aż podskoczyła z radości:

- Dziękuję, dziękuję! Zrobię dla Kasi najpiękniejszego „glutka” na świecie!

„No i świetnie” – pomyślała Zizi. Wreszcie mogła odpocząć. Przygładziła rozczochrane włosy, poprawiła przekrzywioną od tupania spódniczkę i spokojnie się położyła. Zdążyła jeszcze  pomyśleć, że o wiele łatwiej by było, gdyby Ania od czasu do czasu z nią porozmawiała, zamiast udawać, że jej nie ma. Potem ziewnęła i ucięła sobie drzemkę, bo namawianie Ani do działania (i tłumaczenie jej o co chodzi) bardzo ją zmęczyło….

Do śpiącej Zizi podszedł tymczasem smutek Łezka, trochę rozkojarzony całą sytuacją, w której na początku brał przecież udział. Nie bardzo wiedział co teraz zrobić. Czy był jeszcze potrzebny? Jego wahanie zauważyła radość Rolka, która właśnie postanowiła poświętować z okazji Znalezienia Rozwiązania Dobrego dla Wszystkich.

- Hej, Łezko, co robisz? Chcesz trochę poskakać?

- Nie wiem… - odpowiedział niepewnie smutek.

- To może chociaż Cię przytulę – powiedziała ze śmiechem Rolka i serdecznie uściskała Łezkę.

Ania pomyślała, że Zizi trochę się przydała, bo bez niej nie odważyłaby się powiedzieć Mamie o tym, dlaczego ten klej to taka ważna sprawa. I jeszcze, że nawet jeśli na początku coś wydaje się trudne i niemożliwe do zrobienia, to można spróbować znaleźć rozwiązanie, zamiast się martwić i złościć.

Teraz czuła radość i wzruszenie 😊

2 komentarze:

  1. Wychowanie dzieci to bardzo trudna sztuka. A bajki, takie jak ta, doskonale pomagają. Pomaga też cierpliwość i empatia.
    Świetny tekst i reszta tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ten komentarz. Cieszę się, że mój blog jest przydatny :-)

      Usuń